piątek, 3 stycznia 2014

Nie ponosi mnie namiętność.

Nie panuję nad swoją wyobraźnią. Jest jakby obcym bytem, który funkcjonuje samodzielnie, a jednak w jakiś szczególny sposób łączy się z moim ciałem. I to dziwne, z pozoru nienaturalne połączenie, jest idealną symbiozą.
Śnię każdej nocy, a najbardziej lubię sny erotyczne, bo są tylko moje. Niewiele w nich obrazów ale odczucia i dźwięki są tak silne, że kiedy budzę się gwałtownie w środku nocy, nie mogę złapać oddechu i jeszcze kilka minut zastanawiam się gdzie jestem i co tutaj robię. Czy to moje łóżko? Czy to moje ciało? Czy to jeszcze jestem ja czy stworzenie wykreowane przez moją wyobraźnię?
Często się odłączam, jakby ktoś wyjął kabel z mojej głowy. Jestem wtedy wszystkim i niczym, a mózg kreuje setki scenariuszy na minutę. Ile to budzi wątpliwości kiedy zdarza mi się budzić w wannie pełnej ciepłej wody, z książką rzuconą na podłogę. Zastanawiam się wtedy, gdzie jest dzień, który mi uciekł i dlaczego nie chcę go odzyskać? Nie kontroluję swoich zmysłów. Reaguję na wszystkie możliwe bodźce. Uwielbiam dotyk na moim ciele, smakuję życie, wącham książki, słucham dźwięków dochodzących z mojego wnętrza i oglądam je dokładnie. 
To nieprawda, że nie poddaję się swoim namiętnościom.
Jestem namiętną kobietą, którą otacza zmysłowy i cholernie fascynujący świat 
Pragnę go.

/jot/

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz