czwartek, 26 września 2013

Membrana

Nie wiem czy dojrzałam przez te 4 miesiące, ale czuję się rozłożystka jak jabłoń albo nabrzmiała jak śliwka. Soki mi tryskają i dawno już nie spotkało mnie tak fizyczne doświadczenie przepełnienia. Idę i się czasem z łatwością wbijam w przestrzen ulicy, a czasem na małym podjeździe dostaję zadyszki, jakbym pchała przed sobą nie tylko siebie ale i kogoś jeszcze. Czasem, i to jest najgorsze – obijam się o kanty. Kanciastych ludzi, kanciaste sytuacje, mrukniecia a nie pomiałkiwania. Kanciaste powietrze, kt wbija się w ciało a ja, starym zwyczajem wycofuję się. Zawsze się wycofuję, bo jestem jak membrana – zbieram nastroje. Nie tyle boję się krytyki, co nastawania na te pootwierane komórki mojego ciała. Ciała, kt sztywnieje przy najmnijeszej próbie nacisku. Ten eksperyment ciało – zauważyłam, że zachowuje się podobnie, nieważne w jakich geograficznych przestrzeniach. Ten chód, ta nastrojowość. Przemierzanie ulic. Bo jeśli w uszach gra mi coś ciepłego, vocal hug – potrafię śmiać i uśmiechać się. Ale czasem muzycznie zapadam się na ulicy i ten krok ratuje mnie przed upadkiem, musi więc być mocny i zawzięty jak moja mina. Zbieram więc już na poziomie muzyki. A co dopiero spotkanie z drugim? Czasem trudno mi przejść tą próbę.

Póki co, moje kroki w Bergen są niekiedy warszawskie. Lubię to.
Lubię szukanie analogii. Przykładanie miasta do miasta. Szukanie jednego w drugim. Dopatrywanie się znaczeń i obsikiwanie go swoją symboliką. Moje Klostergaten to ulubiony pan w Rema 1000, to brukowana droga, stukot obcasów na chodniku, widok na Bryggen, centryczne, bardzo centryczne istnienie.
Ulriken to od kilku dni jakaś metafora poranka. Wyrzucam śmieci na placu Grighallen i widzę Ulriken, raz zalane chmurą, raz kompletnie odsłonięte. Dziś różowe i pomarszone, kiedy szłam do pracy.
Punkty, kt nas umiejscawiają, albo kt my umiejscawiamy aby poczuć się zamieszkani/ne.
I słucham Bon Iver, i znów na łóżku żyję od kilku godzin, marząc o marzeniach i śniąc sny.
Bon Iver jest zarówno sopocki, jaki i warszawski a teraz przeniesiony. Więc to co pozbierałam najpierw w ciele, teraz zmieściłam w jednym punkcie. W jednym wieczorze.

Ciało – eksperyment.
/Norwegian Wood/

2 komentarze:

  1. O, reprodukcję Van Gogha załączyłaś?:)

    Zawsze wiedziałam, że ten cały impresjonizm, espresjonizm, abstrakcjonizm - you name it, to po prostu realizm subiektywny

    OdpowiedzUsuń
  2. to właśnie pl.przy Grieghallen, mój od dwóch tygodni widok - za każdym razem inne chmury i światło!
    realizm subiektywny wyznaję! tak! :)

    OdpowiedzUsuń