Siedząc
na posterunku policji dziś rano, zastygłam. Wszystko zastygło we
mnie, dostałam mały dokument i mogę tu żyć, mogę tu pracować,
mogę umierać i mogę chodzić po tym kraju. Wpatrując się w
okienko, patrząc na ludzi na politistation w Bergen, zdałam sobie
sprawę, że życie to nieskończony potencjał. Moje ciało miało
wciąż w sobie pamięć ostatniego kochanka, a każda cząstka mnie
albo jego osiadła we mnie i nie dała się wydobyć. Więc
siedziałam razem z tym uczuciem, też w jakiś sposób osiadła i
byłam jak z powieści Joanny Bator, i czułam się wypełniona po
brzegi. I że te kanty to
moja wewnętrzna tożsamość,
ten chaos uczuć, watpliwości, gniewu, zasad, przesady we wszystkim.
Nie mam brzegów. A dziś szczególnie czuję, że ich nie mam.
Granic. Nawet jeśli żyję w swojej głowie to moje życie to po
prostu eksperyment.
Trzy
miesiące w Norwegii obliczone na jakieś odcinki stały się
plątaniną zjawisk, rozmów, zawieszeń albo ludzko rzecz ujmując –
życia.
Pachnę
kawą i deszczem.
Świat
płynie, ale ten kierunek nie jest raz na zawsze i rozpromienia się
po kilku. Zaburzona perspektywa, choć ulice tego miasta próbują
być symetryczne, jak moje zdjęcia.
No
i coraz więcej niewiadomych. Spraw albo przedmiotów. Ich poślednie
miejsce. A tak bardzo nie chce mi się wracać do Polski, że aż
rzygać mi się chce na samą o tym myśl. Patrzę na swoje ręcę i
czasem nie mogę uwierzyć, że to moje ręce. Patrzę na swoje usta
i nie mogę uwierzyć, że potrafią wypowiadać słowa, że są w
stanie stworzyć świat zanim cokolwiek się stanie. Że te
nierówności, że te dramaty jedną ręką można odjąć, że można
po prostu stać obnażonym, a potem iść ulicą i żyć tylko dla
kilku momentów, rozmów, ważności chwil, bez powtórzeń, bez
chwytania, że można mieć kilka szmat na siebie. I to wszystko bez
przymiarek.
Bergen
– miasto do mieszkania.
Do
pisania listów. Do dostawania listów.
A
tymczasem zamieszkuję łóżko. Łóżko to jest kosmos. Papiery,
książki, muzyka, kochankowie, sekrety, milczenie, ból,
intelektualne spory ze sobą, trzymanie ręki na odległość z
wszystkimi barwnymi przyjaciółkami - to mój los indywidualny.
Poczułam to kilka dni temu przemierzając korytarze pełne zapachów,
mroku, nastrojów. I płakałam patrząc na Muncha, a zdarzyło mi
się to pierwszy raz. Teraz dyscyplinuję ciało, ale nie emocje. To
znaczy przestałam pokładać ufnąć.
To
poczucie, że jestem kobietą. Że mam przedmioty. Szafę wylewającą
się z moimi koszulami, w pożyczonym pokoju na Kolostergaten.
Książki mieszczące się w naparstku. A dziś zapragnęłam Muncha,
a po nim zapragnęłam jeszcze więcej Muncha.
Mój
norweski kontekst to wielość doświadczeń odczuwanych przez ciało,
przez dotyk. Nawet jak zamykam oczy to wciąż jestem tu, a nie tam.
W ogóle świat bez kontekstu mnie nie interesuje. Nie wierzę w
pustkę czy próżnię. To zaludnianie przestrzeni odbywa się więc
stopniowo. Ja, dziewczyna o zagiętych rogach.
Nocna
kawa, mocna jak moje życie. Bo moje życie ma tyle kantów i ja mam
tyle kantów, że chyba muszę to zaakceptować. Że nie jestem
prostym rozwiązaniem. Że żyję w języku i że wiele rzeczy wynika
z tego specyficznego rodzaju narracji.
Żyję
w języku.
Kiedy
on zadzwonił do mnie i powiedział, że jest praca, po prostu tu
przyjechałam. Nie. To nie jest prawda. Pojechałam wszędzie już
dawno w mojej głowie. Ten rodzaj podróżowania, ta wewnętrzna
emigracja poprzedziła tą, na którą się zdecydowałam.
Żyję
w języku. A teraz poznaję język innych plemion.
Pisania
się.
Stwarzania.
Wypisywania
skóry.
Bergen
– uliczki – nie zwracam na nie uwagi.
Deszcze
– nie widzę ich. Idzie najpierw moje serce w moim ciele. Idę
przez siebie. Miasto jest potem, najpierw jestem ja.
Najpierw
jestem ja – potem jest miasto.
/Norwegian Wood/
Uwielbiam - mieszkanie na łóżku!
OdpowiedzUsuńA do tego katharsis deszczem w Bergen nocą - eh, sentyment;)
tak, mieszkanie na łóżku, to moje ulubiona przestrzeń! Zauważyłam, że zasypiam w otoczeniu przedmiotów przeróźnych..
OdpowiedzUsuńJa się czasem z trudem mieszczę...
Usuńjak się nie mieszczę zwijam się w kłębek, ale przedmioty jakoś cudownie ze mną kooperują, bo wyczuwają przestrzeń i potrzeby :)
OdpowiedzUsuń